Szczęście
W związku ze zbliżającymi się świętami i Nowym Rokiem otrzymujemy od rodziny, przyjaciół, znajomych czy kontrahentów życzenia. Zazwyczaj dotyczą zdrowia, pomyślności i szczęścia. To miłe.
Jak jednak zamienić te życzenia na rzeczywistość, szczególnie zaś, gdy chodzi o szczęście. Jak je posiąść? Czym ono tak naprawdę jest? Jak je rozpoznać?
My też się dokładamy do życzeń szczęścia w 2024 roku, ale z pewną sugestią.
Może szczęście czai się tuż za nami jak cień. A my w chaotycznej pogoni za nim oddalamy się od niego. Trudno mu za nami nadążyć. Może czasami warto się zatrzymać i nie myśleć, co robimy i dokąd zmierzamy. Ta chwila refleksji, spokoju, nic robienia, niemal medytacji może spowodować, że szczęście w końcu nas dopadnie i wówczas je zauważymy.
Szczęście to nie jest stan ciągły. Podlega cykliczności, jak wszystko w naturze: jak bicie serca, rytm oddechu, dzień i noc czy pory roku. By ocenić jakiś stan musimy doświadczyć jego przeciwieństwa.
Gdybyśmy nie doznali zimna, nie wiedzielibyśmy czym jest ciepło. Podobnie ze smakiem słodkim i kwaśnym.
Nie inaczej jest z poczuciem szczęścia. Wszystko jest zmienne. Z jaką siłą i jaką częstotliwością chcemy odczuwać szczęście i jego nieodłączny chwilowy brak, to już od nas zależy. Czy to ma być łagodna sinusoida jak fale morskie w pogodny dzień, czy ma osiągać ekstremalne wartości jak fale podczas sztormu lub tsunami.
Jak jednak zaznać tego szczęścia?
Bertrand Russell, arystokrata angielski, jeden z najwybitniejszych filozofów i logików XX wieku napisał prawie 100 lat temu niezwykłą książkę pod tytułem „Podbój szczęścia”. Zresztą napisał wiele niezwykłych tekstów. Za pacyfistyczne w czasie I wojny światowej został zesłany do więzienia i pozbawiony czci i wiary. Nie uchroniło go to, że jego rodzina była jedną z najbardziej wpływowych i najszacowniejszych w Imperium, z tytułem książęcym i wielowiekową historią. Stracił pracę. Gdy przeniósł się do USA został wykładowcą filozofii w Citi College w Nowym Jorku biskup Kościoła Episkopalnego wytoczył mu sprawę. Sędzia na podstawie jego książek orzekł, iż jest on „moralnie niezdolny do nauczania filozofii”. Albert Einstein w obronie B. Russella napisał „wspaniałe osobowości zawsze napotykały na brutalną opozycję miernych umysłów”. Jednak jego geniusz został w końcu uhonorowany. W 1949 r otrzymał brytyjski Order Zasługi a w 1950 r został nagrodę Nobla nie z dziedziny filozofii czy matematyki, ale właśnie z literatury.
Dla większości ludzi warunkiem niezbędnym szczęścia są proste rzeczy. Pożywienie, dach nad głową, zdrowie, miłość, powodzenie w pracy i szacunek otoczenia. Dlaczego więc nie zawsze to wystarcza?
Czy posiadanie wszystkich rzeczy, których się pragnie gwarantuje szczęście, czy lepiej jest nie mieć niektórych.
A miłość. Zwiększa intensywność wszystkich innych najlepszych przyjemności. Człowiek, który nigdy nie rozkoszował się pięknymi rzeczami w towarzystwie ukochanej kobiety, nie doświadczył w pełni magicznej potęgi, jaką te rzeczy posiadają.
W dziewięciu rozdziałach autor omawia szczegółowo, „Co pozbawia nas szczęścia”. Jak radzić sobie z nudą i podnieceniem, zawiścią, znużeniem, poczuciem grzechu, obawą opinii publicznej itp. W następnych siedmiu wytycza „Drogę do szczęścia”, analizując czy szczęście jest dzisiaj w ogóle możliwe. Omawia temat uczuć, zapału, rodziny, pracy, wysiłku i rezygnacji oraz zainteresowań nieosobistych. Książkę wieńczy rozdział „Człowiek szczęśliwy”.
Nie było dotychczas na rynku wydawniczym tak mądrej i użytecznej pozycji, i odpornej na upływ tak długiego czasu. Mamy także kolejne tytuły z dzieł Bertranda Russella: słynne „Małżeństwo i moralność”, „Pochwała próżniactwa”, „Szkice sceptyczne”, „O wychowaniu”, „Problemy filozofii” i wiele innych.